To, co wydarzyło się w czwartkowy wieczór na Europa Sports Stadium w Gibraltarze, trudno opisać inaczej niż słowem kompromitacja. Lech Poznań, aktualny mistrz Polski, przegrał 1:2 z półamatorskim Lincoln Red Imps FC. Gospodarze pokazali więcej determinacji, wiary i organizacji, a Kolejorz, mimo przewagi w posiadaniu piłki i statystykach, wraca do domu z niczym.
Po efektownym zwycięstwie 4:1 nad Rapidem Wiedeń wydawało się, że Lech Poznań ruszy po kolejne trzy punkty. Trener Niels Frederiksen uznał jednak, że to dobry moment na rotacje. Na ławce zostali m.in. Mikael Ishak i Luis Palma, a w ataku zagrał rezerwowy duet Fiabema i Agnero. Eksperyment szybko obrócił się przeciwko poznaniakom.
Już w 13. minucie gospodarze wysłali ostrzeżenie. Tjay De Barr trafił w poprzeczkę, a w 33. minucie Kike Gómez wykorzystał fatalne zachowanie defensywy Lecha. Strzał Hiszpana wydawał się do obrony, ale Bartosz Mrozek popełnił błąd, przepuszczając piłkę między rękami.
Poznaniacy mieli piłkę przy nodze, ale niewiele z tego wynikało. Agnero trafił w poprzeczkę, Fiabema skiksował w idealnej sytuacji, a Pablo Rodriguez minimalnie przestrzelił. Z każdą minutą frustracja wśród piłkarzy rosła, a Lincoln grał coraz odważniej. Nie przestraszył się bardziej utytułowanego rywala.
Ishak daje nadzieję, ale tylko na chwilę
Dopiero po przerwie na boisku pojawili się liderzy – Ishak i Palma. W 77. minucie Lech wyrównał po rzucie karnym podyktowanym za faul bramkarza Jaylana Hankinsa na Rodriguezie. Ishak pewnie wykorzystał „jedenastkę”, a poznaniacy uwierzyli, że jeszcze zdołają odwrócić losy meczu. Zobacz więcej w kategorii wiadomości sportowe piłka nożna.
Zamiast ofensywnego szturmu, zobaczyliśmy chaos i brak pomysłu. W 88. minucie gospodarze przeprowadzili akcję, która przeszła do historii klubu z Gibraltaru. Christian Rutjens głową przelobował wysuniętego Mrozka i ustalił wynik spotkania.
Kiedy sędzia Chryssovalantis Theouli zakończył mecz, piłkarze Lincoln Red Imps świętowali jakby wygrali finał europejskich rozgrywek. Dla nich to historyczny triumf, dla Lecha, bolesna lekcja pokory.
Lincoln Red Imps FC – Lech Poznań 2:1 (1:0)
Gole: Kike Gómez 33′, Christian Rutjens 88′ – Mikael Ishak 77′ (k.)
Nie da się tego usprawiedliwić ani sztuczną murawą, ani silnym wiatrem, ani małą liczbą kibiców. Lech po prostu był słabszy, wolniejszy i mniej zdeterminowany.
Frederiksen zaryzykował składem i przegrał podwójnie. Nie tylko mecz, ale i zaufanie kibiców.